Aby być ekonomistą, trzeba wierzyć, że ludzie reagują na bodźce ekonomiczne. Jednak gdy ktoś sugeruje, że poglądy ekonomisty mogą być kształtowane przez jego własne bodźce ekonomiczne, ten często reaguje oburzeniem. Najsłynniejszym tego przykładem jest film dokumentalny Inside Job, w którym reżyser Charles Ferguson zadaje pytania w sposób prowokacyjny, by wywołać właśnie taką reakcję. Ekonomiści, tacy jak Glenn Hubbard czy Rick Mishkin, byli w filmie postawieni pod ścianą. Mimo to reakcje takie są powszechne – jak choćby ta Johna Cochrane’a z Uniwersytetu Chicagowskiego, który stwierdził: „sugestia, że robimy to, co robimy, bo jesteśmy opłacani przez Wall Street lub korzystamy z komfortowych urlopów w Hoover, jest po prostu śmieszna”.
Czy naprawdę jest to aż tak śmieszne? Może nie należy twierdzić, że ekonomiści działają wyłącznie dla pieniędzy i prestiżowych stanowisk, ale równie absurdalne byłoby twierdzenie, że te czynniki nie mają żadnego wpływu. Ekonomiści są przecież ludźmi – a ludzie reagują na bodźce. Prawda, ekonomiści?
Na szczęście Luigi Zingales, kolega Cochrane’a z Booth School of Business w Chicago, stara się przywrócić trzeźwość w tym obszarze, analizując ekonomiczne motywy ekonomistów. W książce Preventing Regulatory Capture opublikowanej przez Tobin Project przedstawia rozdział, w którym bada zjawisko „przechwycenia” ekonomistów przez interesy biznesowe – zjawisko znane z teorii regulacyjnego przejęcia, rozwiniętej przez Mancura Olsona i George’a Stiglera w latach 60. i 70.
Kto wpływa na ekonomistów i jak?
Zingales bada, kto wpływa na ekonomistów i w jaki sposób, a swoje wnioski opiera na analizie empirycznej. Przykład: czy istnieje zależność między opinią ekonomisty na temat wynagrodzeń menedżerów a jego miejscem zatrudnienia? Okazuje się, że tak. Ekonomiści pracujący w szkołach biznesu częściej uznają, że wynagrodzenia kadry zarządzającej są odpowiednie. Nawet po uwzględnieniu tzw. „efektu Bebchuka” (Lucian Bebchuk to krytyk wysokich wynagrodzeń, profesor prawa i ekonomii na Harvardzie) – różnica w poglądach pozostaje istotna. Ci, którzy zasiadają w radach nadzorczych korporacji, są jeszcze bardziej skłonni aprobować obecny system wynagrodzeń.
To nie dowód na to, że ekonomiści są skorumpowani – może po prostu ci z rad nadzorczych lepiej rozumieją temat. Jednak według Zingalesa wniosek nasuwa się sam: młody naukowiec, który chce zrobić karierę, ma większe szanse, jeśli publikuje prace dowodzące, że wysokie wynagrodzenia menedżerów są uzasadnione. Brzmi to jak klasyczne przejęcie interesów – tylko że w środowisku akademickim.
Co można z tym zrobić?
Zingales uważa, że media mają tu ważną rolę do odegrania. Chwali Inside Job za to, że film ten pomógł ograniczyć skutki „przechwycenia”. Proponuje też konkretne reformy: więcej przejrzystości w zarządzaniu czasopismami ekonomicznymi, większą odpowiedzialność za wypowiedzi ekspertów (szczególnie w sądach), czy też ograniczenie dostępu do danych prywatnych dla wybranych grup.
Co ciekawe, Zingales, jako imigrant z Włoch, zauważa, że ekonomiści z silnym obcym akcentem rzadziej dostają zaproszenia jako biegli sądowi czy konsultanci – chyba że są specjalistami od twardych danych, co z reguły nie jest dobrze opłacane. Tym samym są mniej podatni na przejęcie przez interesy biznesowe.
Czy ekonomiści powinni się wycofać z życia publicznego?
Zingales nie postuluje, by ekonomiści przestali doradzać firmom czy zasiadać w radach nadzorczych. I słusznie. Jednym z powodów, dla których ekonomia zdobyła tak wielki wpływ i prestiż w ciągu ostatnich 75 lat, jest to, że ekonomiści angażowali się w życie gospodarcze. Owszem, doprowadziło to do pewnej zależności od zewnętrznych interesów, ale też uchroniło ekonomię przed akademicką izolacją.
Wielu ekonomistów zajmuje się tematami, które mają bezpośrednie znaczenie dla świata biznesu i polityki publicznej. Nie chcielibyśmy przecież odbierać im motywacji do prowadzenia takich badań, prawda?
Autor artykułu, Justin Fox, to były dyrektor redakcyjny Harvard Business Review i felietonista Bloomberg View. Jest także autorem książki The Myth of the Rational Market.