Niezadowolenie z rosnących zarobków kadry kierowniczej i rosnącej przepaści dochodowej to temat, który nie zna granic. W debacie publicznej – od Ameryki, przez Europę, aż po Azję – coraz częściej pojawia się pytanie: czy prezesi wielkich firm naprawdę zasługują na takie pieniądze?
Choć nierówności dochodowe to temat stary jak kapitalizm, dopiero niedawne badania pokazują, czego tak naprawdę oczekują ludzie na całym świecie – i jak bardzo ich wyobrażenia odbiegają od rzeczywistości.
Ile powinien zarabiać prezes?
Badacze Sorapop Kiatpongsan z Uniwersytetu Chulalongkorn oraz Michael Norton z Harvard Business School zapytali ludzi w 40 krajach nie tylko ile ich zdaniem zarabiają prezesi, ministrowie i pracownicy fizyczni – ale też ile powinni.
Wyniki? Niezależnie od kraju, kultury czy poglądów politycznych, większość ludzi była zadziwiająco zgodna: różnice w wynagrodzeniach są zbyt duże, a idealna proporcja pensji prezesa do pracownika powinna wynosić… około 4,6:1. Tymczasem szacunkowe proporcje ludzi były średnio dwa razy większe (ok. 10:1), a rzeczywistość – jeszcze bardziej szokująca.
Polska, Dania, Korea – różnice kulturowe? Niekoniecznie.
Choć w poszczególnych krajach widać pewne różnice – np. Duńczycy uważają, że idealna różnica powinna wynosić tylko 2:1, a Koreańczycy są bardziej wyrozumiali (nawet 20:1) – jedno jest jasne: nikt nie zaakceptowałby rzeczywistej przepaści płacowej.
W USA, gdzie różnice dochodowe są jednymi z największych na świecie, ludzie szacują, że prezes zarabia 30 razy więcej niż robotnik. W rzeczywistości – to aż 350 razy więcej. W roku śmierci Petera Druckera (2005), wskaźnik ten w Stanach wynosił już 400:1, choć sam guru zarządzania ostrzegał, że przekroczenie granicy 20:1 doprowadzi do spadku morale i wzrostu frustracji wśród pracowników.
Uniwersalna zgoda: „jest za dużo”
Najciekawsze w badaniu nie są same liczby, ale ich… spójność. Osoby o skrajnie różnych poglądach politycznych mogły się różnić w ocenie, jaka jest obecna sytuacja, ale gdy przyszło do wskazania „jak powinno być” – praktycznie wszyscy się zgadzali. Niezależnie od tego, czy ktoś uważa, że różnice w dochodach są zbyt duże, czy nie – większość zgadzała się, że powinny być mniejsze.
Brak wiedzy = brak działania?
Dlaczego więc tak mało się zmienia? Michael Norton uważa, że jednym z powodów może być ogromna nieświadomość skali problemu. Jeśli ludzie sądzą, że różnica wynosi 30:1, a nie wiedzą, że to naprawdę 350:1 – to trudno oczekiwać, że będą protestować.
Są jednak sygnały przebudzenia: nieudana próba ograniczenia stosunku zarobków w Szwajcarii (12:1), protesty pracowników fast foodów w USA… Coraz częściej temat trafia do debaty publicznej.
Czy coś się zmieni?
Na razie trudno powiedzieć. Ale jedno wiemy na pewno: niezależnie od poglądów i miejsca zamieszkania, większość ludzi nie akceptuje dzisiejszych proporcji zarobków. A jeśli wiedza pójdzie w parze z działaniem – zmiany mogą nadejść szybciej, niż się spodziewamy.
Autorka: Gretchen Gavett