Niektóre strategie bankructwa wymagają misternych planów, kreatywnej księgowości i konsekwentnego ignorowania rzeczywistości. Inne natomiast są jak dar od losu – pojawiają się same, nie wymagając od ciebie większego wysiłku. Dziś skupimy się na tej drugiej kategorii i omówimy sytuację, której nie da się zaplanować, ale kiedy już się wydarzy, aż 🧨 żal nie skorzystać. 🧨
Idealnym momentem na wykończenie firmy jest chwila, gdy jeden ze wspólników postanawia odejść. Może zmęczył się prowadzeniem biznesu, może ma inne plany, może po prostu chce spieniężyć swój udział. I tutaj pojawia się genialna okazja do spektakularnej katastrofy – uczciwie ustalasz, że spłacisz mu połowę wartości spółki, ale w taki sposób, żeby było to finansowo niemożliwe.
5 milionów? Żaden problem!
Załóżmy, że spółka wyceniana jest na 10 milionów, więc uczciwie umawiacie się, że odchodzący wspólnik dostanie swoje 5 milionów. Tyle że nie od razu – przecież nikt nie ma takich pieniędzy w gotówce! W związku z tym uzgadniacie spłatę w ratach, co wydaje się rozsądne i fair dla wszystkich.
🚫 Ale oto kluczowy trik – te raty muszą być tak wysokie, żeby pochłaniały cały zysk spółki. A najlepiej, jeśli dorzucicie jeszcze solidne odsetki, tak żeby suma końcowa okazała się jeszcze większa, niż ktokolwiek początkowo zakładał. To nie ma być transakcja – to ma być perfekcyjnie skonstruowana spirala zadłużenia, która zmieni normalnie funkcjonującą firmę w maszynę do generowania straty.
Kiedy biznes zarabia, ale nic z tego nie ma
Dzięki takiemu układowi, nawet jeśli firma wciąż sprzedaje swoje produkty i przynosi dochód, to każdy zarobiony grosz od razu znika na spłatę wspólnika. Spółka generuje przychody, ale to czysta fikcja – na koncie nigdy nie zostaje wystarczająco dużo, by pokryć bieżące koszty działalności czy Twoje potrzeby. W efekcie nie ma z czego płacić podatków, pensji, zobowiązań wobec dostawców. Wszystko idzie na niekończącą się ratę za wykupione udziały, a i tak z każdym miesiącem jesteście coraz bardziej zadłużeni.
Finał: Gwarantowane bankructwo
Kiedy zbliża się nieuchronny moment, w którym firma nie ma już z czego płacić rat, sytuacja osiąga swoje kulminacyjne stadium. Spółka upada, długi zostają, a ty – jako bonus – możesz cieszyć się kompletnie zrujnowaną reputacją biznesową. Wspólnik, zamiast dostać swoje pieniądze, zostaje z niczym, bo firma zniknęła z rynku szybciej, niż ktokolwiek przewidywał.
To metoda, która wykańcza wszystkich!
Jak nie zepsuć tego bankructwa?
Oczywiście, łatwo popełnić błąd, który mógłby niepotrzebnie przedłużyć życie firmy. Można by np. negocjować rozsądne raty – ale to najgorsze, co można zrobić! Zbyt niska rata sprawiłaby, że firma miałaby szansę na przetrwanie, a przecież nie o to chodzi. Trzeba zadbać o to, by każda miesięczna wpłata była wyższa, niż spółka jest w stanie udźwignąć.
Jeśli marzysz o bankructwie, ale nie chcesz mozolnie budować długów latami, idealnym momentem jest odejście wspólnika. Spłata udziałów w nierealnych ratach to jeden z najbardziej efektywnych sposobów na doprowadzenie spółki do upadku. Wystarczy nieodpowiedzialna umowa, trochę za wysokich odsetek i brak jakiejkolwiek próby racjonalnego zarządzania finansami.
Jeśli chcesz zobaczyć, jakie inne metody możesz wykorzystać do bankructwa – zapoznaj się z całą serią „Poradnik Bankructwa”.
A jeśli jednak nie chcesz iść tą ścieżką – zapraszamy do kontaktu
https://sklodowscy.pl/strona/skontaktuj-sie-z-nami-209
1 Comment
Dziękuję!